środa, 31 lipca 2013

Cóż, kocham seriale...

Uwielbiam oglądać seriale. Uwielbiam to uczucie podniecenia, kiedy czekam na następny odcinek i nie wiem, co będzie dalej. Uwielbiam rozkminiać, zastanawiać się i typować mordercę, ofiarę, kolejny ruch bohatera. Numerem jeden jest „The Wire”. Nie ma  lepszego serialu. Nie ma lepszych bohaterów, wątków, śledztw, zaskakujących zwrotów akcji. Nie ma lepszej końcówki. „The Wire” jest w pytę. Detektyw McNulty też;).
Kolejne seriale są na zaszczytnej drugiej pozycji. Kolejność przypadkowa:
„Broadchurch” To jest dopiero czad. Co za klimat, ludzie! Para śledczych jest tak zajebista, że mózg staje. Taka groteska, że aż ideał. Lubię to miasteczko, pełne ciekawych, pokręconych ludzi. Każdy coś tam skrywa, ma swoje za uszami. I znowuż ta końcówka. I love it! Tzn. trochę się wkurzyłam, bo potwierdził się pewien stereotyp (serio, chcę napisać, o co mi chodzi, ale nie mogę, nienawidzę spoilowania, ale nic to. I tak jest git!
„Homeland” Ok, pod koniec drugiego sezonu adhd Claire Danes dawało mi się we znaki, ale kurde, jaki to jest serial! Nerwowy, narwany, pełen emocji. Lubię taką walkę z wiatrakami, zarzynanie się tylko po to, żeby znów przegrać. Lubię tę wiarę w walkę z terroryzmem. Lubię Saula, chyba najbardziej. Nie lubię żony Brody’ego. Masakryczna postać. No i kolejny raz końcówka. Drugi sezon przecież już już miał się skończyć, już wszystko miało być jasne i nagle jebut!!! Poszłoooo!!!! I teraz muszę czekać, myśleć, analizować. Byle do trzeciego sezonu…
„The Killing” Deszcz, mrok, wory pod oczami i brak makijażu. Zabójstwo, polityka i twisty. Kolejna, świetna para detektywów, kolejna wciągająca sprawa. Serial trzyma w napięciu do samego końca, ściemnia, myli tropy. Już wiemy, kto zabił, na sto procent, na dwieście, no przecież, kto jak nie on/ona… i cóż, jednak nie. Lada dzień zaczynam drugi sezon i nie mogę się doczekać. Holder w garniturze. Bitch, please! ;)
I wyszło, że oglądam tylko i wyłącznie seriale policyjno-śledczo-poszukująco-kryminalno-zarąbiste.
Próbowałam. Obejrzałam kilka odcinków „Girls”. Ani to śmieszne, ani to o czymś… tak myślę, że twórczyni serialu musi mieć baaaaaaaaaaaaaardzo niską samoocenę. W każdym odcinku się puka, pokazuje biust, tyłek i inne części ciała. Weź, przestań!
„Mildred Pierce” hmmm….taki nudnawy kapkę. Nie dokończyłam. Leży, czeka, nabiera mocy urzędowej...
 Zaczęłam oglądać "Southland". Nie zaskoczę - serial policyjny. No, co ja mogę? Jedynie polecić.
Polecam seriale, dobre seriale, trzymające w napięciu, zrobione jak najlepszy film na najwyższym poziomie. Z dobrą muzą, fajną obsadą i scenariuszem z prawdziwego zdarzenia. Oglądajta! 

2 komentarze:

  1. Seriale które wypisałaś nakazują mi nakierować cię na jeszcze jeden - "Top of the Lake" .... Obejrzyj chociaż pierwsze 5-10 minut pierwszego odcinka, usiądziesz na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam jeszcze Orphan Black, muszę skończyć:) niesamowicie wciąga mimo, że momentami jest hmm...naiwny:) Wczoraj oglądałam trailer "Top of the Lake" i przymierzam się:) czekając na True Detective trzeba wypełniać czymś czas:):)

      Usuń