wtorek, 24 grudnia 2013

Filmy, które (niestety) kojarzą mi się ze świętami

No i przyszedł ten czas. "Last Christmas" jest wszędzie, nawet w lodówce, w Tesco kolejki na kilometr, grupowy sms do wszystkich znajomych i można zaczynać. 
Niestety, jak zwykle stacje telewizyjne raczą nas filmami, które swą słodkością, czerwonością, śniegiem, reniferem i smutnymi oczami dziecka przyprawiają o mdłości.
Niestety, są piosenki, filmy, reklamy, które chcąc nie chcąc, kojarzą się człowiekowi ze świętami.
Też tak mam...fuck.
Po pierwsze "Holiday". Boże, dlaczego mi to robisz? Dlaczego ten film mi się podoba? Nie potrafię tego zrozumieć! Bo Jude Law? Bo true sweet love? Proszę. Ja naprawdę proszę. Trudno. Kojarzy mi się ze świętami i nie ma sensu oglądania tego czegoś w innych momentach. Tylko Boże Narodzenie.
"Titanic". Nie lubię, nie podoba mi się, widziałam milion razy i nadal nic. "Ar ju redi tu goł bek to tajtanik" nie przekonuje mnie. Ale kiedy myślę o świętach widzę Leo tonącego w lodowatej wodzie. Przepraszam.
"Szklana pułapka". Kurde, co roku leci. W wigilię. Nie no, można obejrzeć, spoko film, Bruce, hmmm, cóż, Bruce to Bruce. Poza tym to jedyna słuszna "Szklana pułapka", cała reszta to już nie jest to samo. Ewentualnie rozwiązywanie zagadek z Samuelem L.Jacksonem w trzeciej części. I tyle.
"To właśnie miłość". To dopiero jest syf. Jak zwykle Hugh G. ma podwinięte rękawy koszuli, jak zwykle pada śnieg, kobiety mają czerwoną szminkę, a Keira robi taką minę, jak w każdym filmie (lekko rozchylone usta, widać zęby).
"Sami swoi", "Jak rozpętałem II wojnę światową", "Potop", "Pan Wołodyjowski". Bez komentarza. Pół słowa nie napiszę.
A mogło być tak pięknie... 
Na szczęście jest kino. A w nim Scorsese. Hell yeah! I tym optymistycznym akcentem, życząc Zdrowych, Wesołych i jakich tam chcecie mówię Wam ahoj! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz