środa, 7 kwietnia 2010

Notoryczni debiutanci

Jutro minie miesiąc od ukazania się drugiej płyty zespołu Muchy. Nie wiem czemu zaczęłam od tego stwierdzenia, ale jakoś pasowało na początek. Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem napisania o Notorycznych debiutantach ale jakoś nie było mi po drodze. Głównym powodem i przeszkodą był koncert. Drugi koncert Much w moim życiu. Pierwszy był wręcz fenomenalny, openerowy, nieśmiały, pokorny, bez komentarzy wokalisty i wystylizowanych członków owej grupy. Koncert pełen energii, wolności, młodości. Przez ten koncert, jak w amoku, czekałam na kolejną płytę. Poprzednią znam na pamięć, każdy moment, każdy takt. Nie ma mowy o znudzeniu.
Co się tyczy Notorycznych debiutantów. Nie powiem. Zeżarło. Nie wiem tylko co jest z tymi wszystkimi męskimi wokalami. Pierwsze płyty piękne, męskie, fajne po prostu. Kolejne- coraz bardziej hmm...kobiece zawycia, przeciągania i głośne wdechy i wydechy. Po co? Wiem, wiem, dramaturgia, przeżywanie tekstu i przekaz „słuchaczu! Czy ty to czy ty to czy ty to czujesz???!!??”. Teksty na nowej płycie są bardzo dobre. Muchy to jedyny zespół, który śpiewa „o mnie”.
Ok. Dość cukru. Wkurzona jestem generalnie. Na koncert z okazji nowej płyty szłam nabuzowana (pozytywnie), pełna nadziei. Wszystko ładnie, pięknie ale ale ale. Za mało wałków z nowej płyty i przede wszystkim dziwne komentarze pana Michała. Od „to nie jest stadion” po „no zaśpiewaj, przecież lubisz tę piosenkę”. Usiadłam w końcu zrezygnowana na schodkach i zorientowałam się, że myślami jestem gdzieś tam, na pewno nie na koncercie.
Miałam niesmak. Po jakimś czasie znowu odpaliłam płytę. Słucham jej teraz codziennie i jestem zła na siebie, bo nie mogę przestać. Wstaję z łóżka i słyszę pod kopułą „no popatrz jak się kończę...” i inne podobne. Postanowiłam nie chodzić już na koncerty zespołu Muchy. Lepiej słuchać płyt i trwać w nieświadomości. Zespół gra świetnie, ma świetnego wokalistę, świetne teksty. 
Pe es. Dopiero teraz zauważyłam, iż wałek „Serdecznie zabroniony” jest niemalże kopią z  White Lies!! „Wieczór za krótki by pamiętać...” takie samo, jak „I love the feeling when we lift up...”. Wałek „Death” jak bum cyk cyk! Padłam. Żeby nie popaść w większe jeszcze zniesmaczenie, udam się do pracy. Z Muchami na uszach.
Ale żeby aż tyle żelu??!!??